Grypa to nie jest zwykłe przeziębienie. Szczepmy się, aby chronić siebie i innych
Przed nami kolejny sezon grypowy. Mimo że szczepienia ochronne przeciw wirusowi grypy nie są w Polsce obligatoryjne, Ministerstwo Zdrowia i DaVita Polska zalecają szczepienia zarówno pacjentom, jak i personelowi opiekującemu się chorymi. Coroczne szczepienia przeciw grypie znacząco zmniejszają ryzyko ciężkich powikłań związanych z grypą, takich jak hospitalizacja, zapalenie mięśnia sercowego, zapalenie płuc, a nawet zgon. O tym, dlaczego nie powinniśmy trywializować grypy i czego uczy nas historia szczepień, rozmawiamy z Edytą Kaczmarek, Dyrektor ds. Polityk i Procedur DaVita Polska.

Edyta Kaczmarek – ma ponad 30-letni staż zawodowy jako pielęgniarka, od ponad 20 lat skupiona wokół pielęgniarstwa nefrologicznego. W DaVita czuwa nad bezpieczeństwem personelu oraz pacjentów od strony polityk i procedur.
W historii ludzkości szczepienia ratowały już miliony. Dlaczego szczepienia są tak ważne?
Historia szczepień sięga setek lat. Nie zaczęła się wczoraj ani przed kilkoma laty. Dawno temu ktoś doszedł do wniosku, że szczepienia są dobre, bo pomagają chronić organizm przed chorobą wywołaną przez wirusy. Ta ochrona jest bardzo ważna, bo naturalnie nie mamy takiej odporności w sobie.
Na co dzień nie mamy kontaktu z wirusami, które nas atakują?
Odporność naszego organizmu buduje się na podstawie czegoś, co spowoduje, że nasz układ odpornościowy się uaktywni. Podanie szczepionki to jest właśnie podanie leku, który zawiera zabite wirusy grypy lub ich fragmenty (wyjątkiem jest szczepionka na grypę donosowa), które skutecznie pobudzają nasz układ odpornościowy do produkcji przeciwciał.
Grypa jest wywoływana przez wirusy typu A, B i C, które charakteryzują się tym, że stale mutują. Na grypę zatem można chorować wiele razy, natomiast niezwykle istotne jest, by szczepić się co roku, by nasz organizm nabierał odporności na szczep wirusa aktywny w danym sezonie grypowym. Gdy przyjmiemy szczepionkę, a teraz jest na to najlepszy czas – na początku sezonu grypowego, to uzyskamy odporność poszczepienną, która zapewni nam ochronę na cały sezon grypowy.
Historycznie epidemie, zarazy dziesiątkowały populacje nieraz bardziej niż wojny. Czego nas uczy historia szczepień?
Epidemie chorób zakaźnych pojawiały się w dawnych czasach nawet co kilka lat i niestety dziesiątki, setki tysięcy osób umierały wskutek zakażeń. Do XIX wieku na żadną z chorób zakaźnych nie było skutecznego lekarstwa!
Przykładem jest ospa prawdziwa (variola vera), jedna z najstarszych i najbardziej śmiercionośnych chorób zakaźnych, na którą jeszcze kilka wieków temu umierały miliony ludzi. Dzięki powszechnym szczepieniom ospa prawdziwa została uznana za eradykowaną, czyli całkowicie wyeliminowaną na świecie. Ostatnie przypadki tej choroby odnotowano w 1978 roku.
A jak wynaleziono szczepionkę na ospę?
Dawno, dawno temu była krowia ospa i wykorzystano tę chorobę do wytworzenia pierwszej szczepionki przeciw ospie prawdziwej. Robiono to w bardzo prymitywny sposób, bo… mielono strupy z ran, które były na zwierzętach. Robiono z tego proszek i wciągano go do nozdrzy, żeby wchłonął się przez śluzówkę lub lancetem nacinano skórę i podawano proszek na ranę.
Taka jest historia pierwszej wariolizacji, czyli tworzenia odporności u pacjentów i podwalin szczepień.
Na szczęście mamy teraz laboratoria i naukowców.
Tak, teraz szczepionki wytwarzane są laboratoryjnie, ale też z materiału zakażonego. To optymalna metoda, by zaczynać szczepienia od poznania danej choroby. Mamy materiał zakaźny i na jego podstawie jest tworzony lek i ten lek w postaci szczepionki podaje się pacjentom.
Wróćmy do grypy. Dlaczego traktowana jest jak zwykłe przeziębienie i nierzadko jest trywializowana?
W Polsce wiąże się to z naleciałością kulturową, historyczną. Nadal pokutuje przekonanie, że grypa jest tylko przeziębieniem, bo do niedawna zarówno w pracy, jak i w szkole nie traktowano tej choroby poważnie. Sięgnę pamięcią do swoich czasów szkolnych. Jeżeli uczeń powiedział, że ma grypę, to mówiono, że jest leniwy i nie chce mu się przyjść do szkoły.
Podobnie było zresztą w pracy. Jeśli powiedziało się pracodawcy, że się ma grypę, to pracownik często słyszał: „Na grypę się nie choruje, nie przesadzaj”.
Czyli: grypa to nie choroba, bo jaka choroba trwa tylko trzy dni?
Tak, choroba nie trwa trzech dni, ale generalnie trzy pierwsze dni grypy są najbardziej krytyczne i to one dawały nam w kość. W przenośni i dosłownie, ponieważ powikłaniem grypy jest między innymi zapalenie stawów, czyli grypa daje nam w kość.
Bagatelizowanie grypy powodowało też u wielu młodych ludzi zapalenie mięśnia sercowego jako powikłanie pogrypowe.
To brzmi bardzo poważnie.
I jest poważnym powikłaniem. Mam kolegę, który niestety był zakwalifikowany do przeszczepienia serca, ponieważ miał pogrypowe zapalenie mięśnia sercowego. To zapalenie uszkodziło na tyle mięsień sercowy, że musiał mieć transplantację. Także konsekwencje grypy są naprawdę dramatyczne. Myślę, że jako społeczeństwo powinniśmy zacząć traktować grypę z należytą powagą.
Czy zatem w Polsce zmienia się podejście do tego, że jednak grypa jest groźną chorobą wirusową i by się przed nią chronić, warto się szczepić?
Obserwuję, że w podejściu do szczepień pomógł nam COVID-19, również choroba wywoływana przez konkretny szczep wirusa. Świadomość szczepień odbudowuje się w ludziach, że szczepienie jednak może nas chronić. Jestem tego przykładem. Byłam szczepiona wszystkimi szczepionkami na COVID-19, zachorowałam. Ale może gdybym się nie zaszczepiła, wylądowałabym w szpitalu i mogłoby to skończyć się dla mnie dużo gorzej?
Myślę, że mentalność ludzi w naszym społeczeństwie jest jeszcze taka właśnie historyczna – po co się szczepić, to tylko grypa… Wciąż za mało jest szeroko dostępnej edukacji, np. ludzie nie wiedzą, że dla pewnej grupy osób, dla pacjentów z grup ryzyka, szczepionki są za darmo.
Pacjenci dializowani, nierzadko z wielochorobowością, to właśnie taka wrażliwa grupa pacjentów, która powinna chronić się przed zachorowaniem na grypę. Dlaczego?
To są osoby, które co drugi dzień jadą w pewnym skupisku na leczenie do stacji dializ. Tam spędzają czas w określonej grupie osób. Z kolei te osoby spędzają kolejne dni z innymi ludźmi. Niestety, wszędzie, gdzie mija się dużo osób, łatwo zarazić się jeden od drugiego.
Dlatego tak ważne jest, by każdy z nas szczepił się na grypę, również personel w placówkach medycznych. Jeśli czuję, że łamie mnie w kościach, to nie idę do pracy. I przede wszystkim szczepię się co roku.
Szczepienie na grypę jest formą ochrony siebie i innych pacjentów, a także naszych bliskich. Bo jeśli ja lub mój współtowarzysz podróży nie jesteśmy zaszczepieni i ktoś z nas ma pierwsze objawy grypy, to jest duże prawdopodobieństwo, że za dwa, trzy dni inne osoby z którymi się kontaktowaliśmy, też będą miały objawy grypy.
Warto wziąć sobie mocno do serca to, że inne osoby mogą być jeszcze bardziej obciążone dodatkowymi chorobami. Mogą mieć większe powikłania niż ja. Ja może przechoruję to łagodnie, z lekką gorączką, bólem głowy, ewentualnie bólami mięśni, a ktoś może skończyć w konsekwencji z zapaleniem płuc lub zapaleniem mięśnia sercowego.
Szczepienie to zatem branie odpowiedzialności?
Tak, to branie odpowiedzialności za siebie i za innych też, ale za siebie przede wszystkim. Przyjmując szczepionkę na grypę, chronię siebie, chronię współtowarzyszy swojej choroby, chronię także swoją rodzinę i rodziny innych pacjentów. Jeżeli ja się nie zaszczepię, a sąsiad w moim samochodzie będzie na mnie kichał, to potem zaniosę do domu zarazki grypy i kolejne osoby zachorują.
Warto dodać, że w naszym społeczeństwie obecnych jest sporo fałszywych mitów na temat szczepień, nie tylko na grypę. Powiedzmy jasno i dobitnie, że szerzenie dezinformacji na temat szczepień jest niebezpieczne. Mity na temat szczepień nie są oparte na dowodach naukowych.
Jeśli wszyscy będą się szczepić, jeśli będziemy chronić siebie nawzajem, to nie będziemy przenosić wirusa dalej. To jest takie proste. A zaszczepienie się trwa kilka, kilkanaście sekund. Jedno wbicie cieniutkiej igły, jakby ukłuł nas komar.
Skoro ufamy dializoterapii, skoro ufamy lekom na nadciśnienie, skoro ufamy lekom na cukrzycę, to dlaczego mamy nie ufać szczepionkom? To też są leki, które musiały przejść szereg badań, żeby zostać dopuszczone do użycia.
Zatem: szczepmy się! Chrońmy nie tylko siebie. Chrońmy wszystkich wokół.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała: Agnieszka Madej, Konsultant ds. PR